Od lat zastanawiam się, dlaczego podejmujemy coś, co nazywamy walką. Co chwilę słyszymy: Walcz! Lub uciekaj! Naturalnie to z reguły pierwszy odruch, kiedy mam energie, kiedy jej nie mamy ogarnia nas poczucie bezsilności.
W kontekście ostatnich doniesień np. musisz zabić wirusa, czyli walczyć lub przed nim się chronić – uciekać. To jest jeszcze bardziej aktualne. Ale jakoś nam się to specjalnie nie udaje. Może nie o to chodzi, by coś zniszczyć, coś usunąć? Może chodzi o zrozumienie, otwartość, zaufanie, pokorę dla sił natury.
W praktyce terapeuty jest pewna umiejętność, którą dobrze, aby posiadał. Terapeuta powinien umieć obserwować i czuć świat, bez tego nic się nie uda, bo sama nauka nie zawsze jest w stanie pomóc. Empatyczne podejście w połączeniu z poznaniem tworzy zgrany duet. Może zatem zamiast walczyć, uciekać lub być w poczuciu beznadziei, to może lepiej zrozumieć i poczuć naturę, która daje nam jakiś przekaz? Przekaz ten najczęściej nie jest rozumiany a często też nawet jej nie czujemy, nie widzimy, że za tym wszystkim stoi wielka nauka dla nas ludzi.
W przyrodzie występują grzyby, bakterie i wirusy w sensie mikroorganizmów. Pasożyty to już całkiem inna grupa i wymaga innego podejścia, na które w tym artykule nie ma miejsca. Często pojawia się też schemat: jest infekcja, stan zapalny, czyli mamy wroga, którego trzeba usunąć i to jest dość częsty pogląd. Najpierw zadałbym sobie jednak pytanie czy my w ogóle jesteśmy sterylni? Otóż nie! Cloud Bernad [ojciec współczesnej fizjologii] kiedyś powiedział, że mikrob jest niczym, najważniejsze jest środowisko, w którym on żyje. Jak się zmieni środowisko, to może on stać się przyjacielem lub wrogiem. Dlaczego ten pogląd nie jest popularny? Bo trudno jest badać środowisko, w którym żyją komórki, a łatwiej zbadać pojedynczą komórkę. Ten pogląd od czasów Virchowa nadal pokutuje wśród naukowców, lekarzy i innych terapeutów. Napraw komórkę to choroba zniknie. No ale jakoś mamy więcej chorób przewlekłych i coraz więcej ludzi potrzebujących pomocy.
Drugi pogląd mówi, że infekcja to konflikt na płaszczyźnie świadomości – jest to pogląd psychosomatyczny. Mówi on, że infekcja to nierozpoznane problemy w sferze myśli i emocji. Stan zapalny jest dobry i nie należy go unikać. Zły jest tylko wtedy, kiedy staje się chroniczny i trwa długo. Nierozładowany stres materializuje się jako zapalenie. Nie zatruwamy się tylko kiepskiej jakości pokarmem czy innymi truciznami. Zatruwamy się być może bardziej, toksycznymi myślami, zatrzymanymi emocjami. Jezus powiedział „Nie to Cie kala co do Twych ust wchodzi a to co z twych ust wychodzi”. Proszę zastanowić się nad tymi słowami.
Każdy mikroorganizm ma też swoją historie.
Grzyby
To najstarsze organizmy na świecie. Szacuje się, że mają ok. 700 mln lat. W psychosomatyce wiąże się je z samozniszczeniem, śmiercią, żałobą i konfliktami dotyczącymi matki. Grzyby oczyszczają organizm i robią miejsce na nowe życie – gdyby nie było grzybów, utonęlibyśmy w śmieciach. Oczyszczają planetę, ale to samo się dzieje w naszym organizmie. Bez grzybów nie byłoby życia organicznego, bo by nie było rozkładu. Kiedy mamy za dużo śmieci mentalnych, emocjonalnych i fizycznych to grzyby są potrzebne do rozłożenia tych śmieci. Im więcej grzybów tym więcej śmieci w naszych ciałach.
Bakterie
W psychosomatyce bakterie usuwają martwe tkanki poprzez proces (bakterie gram ujemne), upłynniania, a także poprzez stymulacje naprawy (bakterie gram dodatnie). Częste infekcje bakteryjne to problem zastałych emocji, każda zatrzymana emocja w ciele wymaga oczyszczenia i naprawy. Główny rezerwuarem naszych osobistych bakterii to wyrostek robaczkowy, to taki bank wzoru bakteryjnego dla naszego ciala. Bez bakterii nie ma życia i energii. Uważa się, że mitochondrium, które znajduje się w każdej komórce, jest wyewoluowaną bakterią. Co ciekawe mRNA mitochondrialne dziedziczymy po matce. To pokazuje, że nasze zasoby energetyczne są pochodzenia żeńskiego. Inicjacja energii zachodzi poprzez wodór, który powstaje w jelicie grubym na skutek rozkładu resztek pokarmowych przez bakterie.
Nasze emocje w znacznym stopniu będą zależały właśnie od bakterii produkujących energię. Gdy się rodzimy, jest w nas więcej komórek niż bakterii a później tylko ilość bakterii wzrasta aż przewyższy ilość komórek ciała. To się zmienia w toku rozwoju. W końcu dochodzi do tego, że ciało się rozpada i to jest nieuniknione. Dlatego trzeba zająć się życiem, a nie siedzieć i się bać, tak jak to się teraz stało. Jakość życia znacznie spadła.
Bakterie odgrywają tu bardzo ważną rolę – kreują nasz stan energetyczny. Bakterie gram dodatnie – co jest charakterystyczne w zakażeniach gronkowcowych lub paciorkowcowych, zwykle generują wysoką gorączkę. Człowiek jest rozbity, rozgrzany, często czerwony i objawy są takie, jakby czegoś było za dużo. Bakterie gram ujemne (których jest dużo więcej) naprawiają przez usunięcie np. przez płyny ustrojowe – objawy upłynnienia to np. biegunki, ropnie, wycieki płynów z tkanek. Gdy pojawia się biegunka, ścina nas z nóg, spada energia, dostajemy dreszczy i jest nam zimno. Ta prosta zależność pokazuje, w jakich warunkach te bakterie żyją i co chcą zrobić. Np. przy bakterii cholery podstawowym objawem była ogromna biegunka. Upłynnienie to nie tylko biegunka, ale wszystko, co związane z płynami – ich zatrzymanie lub poruszenie. Obraz sumptów może być szeroki. Zadaje sobie sprawę, że trudno to pojąć w tak małym opisie. Celem jest zasygnalizowanie innego spojrzenia na mikroorganizmy
Wirusy
To najmłodsze ontogenetycznie organizmy i należą częściowo do świata ożywionego i nieożywionego. Tak naprawdę nie możemy powiedzieć, czy wirus jest żywy, czy nie, bo zawiera tylko RNA i trochę białka. Psychosomatycznie wirus to informacja. Z resztą używa się ich właśnie w nauce w takiej roli.
Wirusy „informują” system narządów, tkanek i komórek o różnych zaburzeniach. Przywracają funkcje lub je osłabiają – i jest to funkcja regulacyjna. Charakteryzują się wysoką zmiennością biologiczną (mutacje) i przenoszą szybko informacje. Mogą przetrwać w różnych warunkach. W zależności jak jest uszkodzony system to wirus może stać sie wybawieniem, czyli oczyszczeniem np. katar znaczy czysty. Albo stać się katem i zabić system, który jest nie wydolny bowiem utracił on zdolność kierowania sobą. Prawa natury sa bezwzględne, przeżywa ten, który się dostosuje i zrozumie te prawa. Natura usuwa to co niepotrzebne poprzez grzyby, bakterie czy wirusy.
Reasumując mikroby tworzą system.
Mikroby to zależność od środowiska i wzajemna regulacja. Mają one własną świadomość, która rezonuje ze świadomością gospodarza lub środowiska. Jeśli coś się dzieje w naszym ciele, warto się zastanowić, co zrobiliśmy nie tak. Nie lubię określenia mówiącego, że ktoś kogoś zaraża, bo to jest stygmatyzacja. Już w tym momencie o połowę zwiększa się lęk, bo boimy się nie tylko, że się zarazimy i zachorujemy, ale też o to, że zarazimy kogoś. Każdy ma wirusy i bakterie, grzyby, ale nie daje to prawa do oskarżania nikogo. Gdyby przekaz mówił, że to kwestia odporności i stylu życia, uniknęlibyśmy tego podziału. Teraz obserwujemy, jak ludzie umierają w samotności i z samotności. Bowiem boimy się właśnie ich zarazić lub być zarażonym.
Na czym z grubsza polegają system wzajemnej regulacji. Grzyby w stosunku do bakterii wchodzą w interakcję, która wynika z porządkowania. Zabijają bakterie, gdy jest ich za dużo, więc pełnią funkcję regulacyjną. Bakterie mają funkcję naprawczą, a wirusy niszczą bakterie i przenoszą informacje. Są też mykowirusy, które mają funkcję regulacyjną w stosunku do grzybów. Jak w takim razie wytłumaczyć, kiedy pojawiają się epidemie? Wtedy, gdy zmienia się coś w środowisku. Musimy się zastanowić, co do nich doprowadza. Jeśli prześledzimy większość różnych epidemii, okazuje się, że one zawsze były po czymś lub skutkiem czegoś.
Wszystko, co się dzieje we wszechświecie, opiera się na dwóch cyklach: wspierania i kontroli. Oznacza to, że aby zrobić coś nowego, trzeba najpierw zniszczyć coś starego, coś niepotrzebnego. Tak samo jest w naszym ciele. Jeśli ma się coś poprawić, niestety musimy coś poświęcić. Czasem umrzeć symbolicznie, żeby się narodzić na nowo. Na przykład przebaczyć, zostawić żale, uwolnić gniew, pozwolić przepłynąć lękowi. Na przykład w czasie snu wszystko się regeneruje, dlatego mówi się, że sen jest młodszym bratem śmierci. Jeśli sen jest głęboki, to jesteśmy blisko śmierci klinicznej i wtedy najbardziej aktywuje się hormon somatotropina, który najbardziej działo stymulująco na proces regeneracji. Wystarczy 15 minut takiego snu, aby się zregenerować, nie trzeba spać po 10 godzin a trzeba spać dobrze.
Z punktu widzenia fizyki w życiu występuje czasem w nagły wzrost entropii, która powoduje spadek porządku, a wzrost kwasowości i temperatury. Dzieje się tak, ponieważ życie jest między chaosem a porządkiem. Zarówno nadmierny porządek, jak i nadmierny chaos to śmierć. Wiąże się to z temperaturą. Jeśli temperatura jest w miarę stała, to właśnie odpowiednia entropia, czyli środowisko jest idealne, aby wszystko żyło w harmonii. To rzadkie zjawisko, bowiem jesteśmy mocno straumatyzowani i z natury skonfliktowani. Spadek temperatury wywołany jest w dużej mierze bakteriami gram ujemnymi, które regulują temperaturę, ale mogą to zrobić w odniesieniu do wirusów i grzybów. Długość życia zaczyna, gdzie niegdzie, spadać, a jakość już od dawna jest kiepska. Bakterie to wszystko regulują, bo w zależności od tego, co się pojawi, temperatura rośnie lub spada. W medycynie chińskiej mówi się nawet, że mamy chorobę z gorąca i zimna – to mniej więcej tłumaczy jeden z mechanizmów samoregulacji.
Utrzymanie się pośrodku stanowi idealne środowisko, ale to zależy od 3 elementów równowagi:
- fizycznej – tu ważne są wirusy i grzyby,
- emocjonalnej – głównie bakterie,
- mentalnej – znów wirusy i grzyby.
Wyróżniamy także 3 listki zarodkowe:
1. endoderma – w niej wykształciły się podstawowe i archaiczne organy, czyli te, które służą naszemu przetrwaniu (serce, płuca, żołądek, jelita);
2. mezoderma – dotyczy organów służących walce i ochronie, poruszaniu się (np. skóra, mięśnie, kości);
3. ektoderma – wiąże się z organami, których funkcją jest kontakt ze światem zewnętrznym (np. naskórek i oczy).
Całe ciało jest zbudowane z tych powyższych listków zarodkowych. Psychosomatycznie w zależności od tego, jakiej strefy dotyczy choroba, tam powstaje konflikt, ale też i rozwiązanie konfliktu! Idąc tą logiką, że mikroorganizmy naprawiają można jeo posegregować w ten sposób:
1. endoderma – grzyby usuwają martwą tkankę;
2. mezoderma – bakterie usuwają i naprawiają tkankę;
3. ektoderma – wirusy „informują”, jak naprawić tkankę macierzystą.
Zapalenie rozwija się, by organizm wiedział, gdzie skierować siły regeneracyjne. Jeśli je od razu złagodzimy, to tak, jakbyśmy wezwali pogotowie, a nie podali adresu. Niestety w ten sposób działają nie tylko sterydy, ale też wszystkie leki przeciwzapalne – przerywa się naturalny proces. Brakuje tu często odwagi i cierpliwości.
Podczas terapii przeciwgrzybiczej należy pozbyć się wstydu, lęku, winy i upokorzenia.
Terapia przeciwbakteryjna gram dodatnia to detoks mentalny, podczas którego należy oczyścić emocje – gniew i złość.
Natomiast terapia przeciwbakteryjna gram ujemna to detoks mentalny, gdzie trzeba oczyścić emocje i pragnienia.
To tak w telegraficznym skrócie na temat psychosomatycznego podejścia do terapii.
Funkcje układu immunologicznego to ochrona, nadzór i homeostaza, czyli współpraca z układem nerwowym. Są to dwa ważne układy organizmu z punktu immunologii. Wykazują pewne podobieństwa: zdolność uczenia się i zapamiętywania, samoregulację, zdolność oceny bodźców i zróżnicowanego reagowania.
Ośrodkowy układ nerwowy jest połączony dwukierunkowym oddziaływaniem z układem odpornościowym. Jest zarówno celem, jak i kontrolerem przebiegu reakcji odpornościowych. Regulacyjne osie neuroimmunologiczne plus układ hormonalny dostosowują przebieg procesów odpornościowych do aktualnych potrzeb i możliwości organizmu. Tworzący się proces zapalny hamuje aktywność szyszynki wyłączając czasowo kontrolę zegara endogennego nad zwalczaniem patogenu.
Funkcjonowanie ciała jest poddane cyklom i rytmowi. Wszelkie zaburzenia cyklu, mówią o zaburzeniach funkcji a później ciała. Na przykład pierwszym objawem wyczerpania nadnerczy jest fakt, że energia rośnie dopiero po południu. Jeśli poranny rozruch jest długi, to pokazuje, że nadnercza „ciągną” na kortyzolu, a nie na adrenalinie.
Na koniec proponuje zastanowić się na słowami mędrca Laozhi „Aby odnieść sukces, trzeba się pozbyć wysiłku, wtedy świat staje otworem.”
A jak my żyjemy? Od pobudki ciągle walczymy, mobilizujemy się, atakujemy. To programowanie jest w nas od początku, więc potrzebujemy energii i przestawia się cały system. Podobnie jest z emocjami. Niektórzy muszą się zdenerwować, żeby wiedzieć, że żyją. Jeśli jest niski poziom adrenaliny, szuka się sposobu na podniesienie – pojawia się irytacja, złość, a my się uzależniamy od takich sytuacji. Uzależniamy się też od pewnych stanów. Należy więc dbać o swoje środowisko jak i środowisko na zewnątrz, bo to pozwala zachować balans.