Aktualności:

Kryzys zaufania

Coraz więcej trafia do nas informacji o koronawirusie. Ludzie w różny sposób reagują na te wiadomości. Na nasze samopoczucie wpływa również wprowadzenie stanu epidemicznego, który skutkuje wieloma ograniczeniami. Jak w takiej sytuacji poradzić sobie ze stresem, rozmawiam z profesorem Krzysztofem Krupką.

Edyta Klessa:
Panie Profesorze, jaki rodzaj medycyny Pan wykonuje?

Edyta Klessa:
Tradycyjnie dzielimy ją na: naukową — konwencjonalną i niekonwencjonalną, ale dla mnie nie ma to istotnej różnicy. Medycyna jest jedna, nie można jej rozdzielić. Jeżeli coś jest niekonwencjonalne, to po prostu, nie potrafimy tego z punktu widzenia nauki wyjaśnić i wrzucamy do worka „alternatywna, niekonwencjonalna”. Na tym etapie nauki jest wiele wyjaśnień na rzeczy, które były wcześniej określane mianem alternatywne. Pierwszy przykład z brzegu: medycyna chińska — już jest wiele naukowych, poważnych dowodów na to, jak ta medycyna działa np. akupunktura albo ziołolecznictwo.

My w swojej europejskości musimy mieć dowody naukowe i nawet jeśli coś działa, to jest to odrzucane, ponieważ musimy mieć to na papierze. Na dalekim wschodzie, jeśli coś działa, to przyjmuje się, że tak jest. Istnieją badania nad dużo groźniejszym wirusem niż ten, który jest obecnie np. wirusem Ebola czy wirusem Zika. Badania pokazują, że oprócz normalnych zaleceń sanitarnych istotne jest generowanie lęku dla przebiegu epidemii. Zachowania FBR [lękowe reakcje zachowania] generują wzrost pandemii, a przede wszystkim wzrost zachorowań. Wiosek nasuwa się sam, co powinniśmy zrobić

E.K.:
Patrząc na to wszystko, co się dzieje dookoła nas, można odnieść wrażenie, że nie jest to epidemia wirusa tylko pandemia strachu.

Prof. K.K.:
Strach generuje zachorowania i epidemie. Układ immunologiczny jest ściśle związany z układem przetwarzania lęku — następuje osłabienie układu immunologicznego (dowodzą to badania naukowe). Jeżeli kreujemy pandemię strachu, będzie wzrost zachorowań. My nie mamy wpływu na to, co robią media i jaki dają przekaz, ale mamy wpływ na to, co oglądamy. Możemy zająć się czymś innym, nie słuchać wiadomości i to już nas odcina od lęku. Widzę to po swoich znajomych i pacjentach — ludzie początkowo są w dobrym stanie, gdy jednak zaczynają oglądać wiadomości, mało kto jest na to odporny. Nawet jeżeli ludzie są odważni, to słuchając wydarzeń na okrągło, pojawia się w nich lęk. Na całym świecie mamy kryzys zaufania, przestaliśmy ufać innym ludziom, a przede wszystkim przestaliśmy ufać sami sobie.

Lęk powoduje brak zaufania. Jeśli nie ufasz swojej intuicji, nie ufasz swoim reakcjom i nie ufasz swojemu ciału, to nie dziw się, że świat zewnętrzny: ludzie i media wzbudzą w Tobie lęk. Ten brak zaufania bierze się przede wszystkim z tego, że oderwaliśmy się od natury. Współczesny człowiek przenosi zaufanie na świat zewnętrzny i włącza się mechanizm: słowo przeciwko słowu lub kto ma rację (szukamy swojego oparcia w świecie zewnętrznym). To generuje agresję albo lęk — jedno i drugie są skrajnościami tej samej postawy (jeśli jesteś agresywny, to towarzyszy Ci lęk, a jeżeli się boisz, to nie potrafisz wytworzyć agresji). Jedni się boją i nie wychodzą z domu, a jeśli już to w pełni zabezpieczeni, inni są agresywni — chojrakują. Kiedy się boimy, napina się nasze ciało, jesteśmy wówczas gorzej ukrwieni, niewłaściwie działa nam układ limfatyczny, a końcowym efekcie zaczynamy chorować (systemy ulegają dekompensacji). Mamy tu obraz patofizjologiczny, a bardziej psychosomatyczny.

E.K.:
Panie Profesorze, jakie według Pana będą konsekwencje wprowadzenia izolacji pod hasłem „zostań w domu”?

Prof. K.K.:
To będzie wielkie wyzwanie. U ludzi generuje się stres, chcemy przetrwać. Z powodu wysokiego poziomu adrenaliny, podnosi się kortyzol. Ja i moi koledzy lekarze obserwujemy spadek zachorowań na inne schorzenia. Będzie mniej śmierci z innych powodów. Jeżeli to wszystko minie, nastąpi kompensacja. Po dwóch — czterech tygodniach będziemy mieli wysyp zespołów post traumatycznych. Dlatego przestań oglądać wiadomości, zacznij żyć normalnie w tych ograniczonych możliwościach. Pracuj tak, jakbyś normalnie pracował, zachowuj samodyscyplinę, ćwicz, dbaj o siebie. Ograniczenie przestrzeni na zewnątrz wcale nie ogranicza Twojej przestrzeni wewnątrz. Jeśli nie możesz czegoś zmienić, to zaakceptuj ten fakt. Wówczas pojawią się cztery stany: zaufanie, akceptacja, otwartość, poddanie. Nie myśl, że teraz jest tak, a wcześniej było inaczej. Nie stymuluj się przez media i internet. Skup się na tym, co jest teraz i staraj się żyć z dnia na dzień

E.K.:
Panie Profesorze czy zamknięcie ludzi na małej przestrzeni może powodować eskalacje gniewu i agresji?

Prof. K.K.:
Jak najbardziej, zamknięcie na małej przestrzeni ludzi, którzy się boją, generuje agresję. Agresywni ludzie są obdarzeni bardzo głębokim lękiem. Gorsza niż fizyczna jest agresja psychiczna, która na dłuższą metę powoduje większe urazy. Nie musisz mieć kontaktu wzrokowego, a nawet żadnego fizycznego, wystarczy, że wysyłasz negatywne emocje, brakuje Ci akceptacji, a ludzie to odczuwają (robiliśmy takie doświadczenia, że osoba stała za plecami innej i wysyłała pozytywne lub negatywne sygnały emocjonalne. Za każdym razem osobom udawało się odkryć odpowiednie sygnały – sprawdzaliśmy to poprzez podniesienie ręki). To się dzieje na podświadomym poziomie.

E.K.:
Obecnie mamy do czynienia z lękiem o zdrowie swoje i naszych bliskich. Istotny jest też aspekt ekonomiczny. Który z lęków będzie odgrywał większą rolę dla naszego zdrowia po pandemii, ten zdrowotny czy ekonomiczny?

Prof. K.K.:
Przede wszystkim mamy tu do czynienia z lękiem o przetrwanie. Najbardziej boimy się o samych siebie, ale łatwiej jest powiedzieć, że boimy się o mamę, tatę, babcię, ciocię. Lęk ekonomiczny natomiast związany jest z zasobami, jak ja będę dalej żył? Chcę Państwu powiedzieć, że to minie, bo wszystko mija. Najgorszą rzeczą, jaką możemy w tej sytuacji robić, to porównywać, że kiedyś było dobrze, a po epidemii będzie źle, bo to powoduje jeszcze większy lęk. Bóg nigdy nie postawi nas w sytuacji, w której sobie nie poradzimy. Wyzwaniem jest nasz umysł opanowany przez lęki i destrukcyjne myśli. Jeśli nie ufamy, że sobie poradzimy, to szukamy pomocy na zewnątrz i jeszcze bardziej się boimy, bo ta pomoc może być odcięta. Ogólnie mamy kryzys zaufania: nie ufamy sami sobie, bliskim, rodzinie. Ludzie stają się coraz bardziej nieufni i patrzą na siebie podejrzliwie. To tylko obnażyło, w jakiej rzeczywistości żyjemy – teraz mamy szansę to zmienić.

E.K.:
My dorośli inaczej sobie radzimy, a jak zadbać o dzieci?

Prof. K.K.:
Dbanie o dzieci to przede wszystkim nie przenoszenie na nie naszych lęków (wystarczy dzieci nie straszyć, one wszystko obserwują). Z reguły dzieci są mądrzejsze i są odwrotnością naszych zachowań. Jeśli my okazujemy strach, dzieci też przeżywają traumę. Myślę, że dzieci wyjdą z tego kryzysu obronną ręką.

E.K.:
Panie Profesorze, czy będzie dobrze?

Prof. K.K.:
Pozwolę sobie tu przytoczyć jednego mojego nauczyciela: „Dobrze to już było, a teraz będzie albo gorzej, albo lepiej”.

E.K.:
Jak ludzie przechodzą izolację?

Prof. K.K.:
Jeżeli nie możesz iść na zewnątrz, to idź do wewnątrz. My cały czas uzależniamy swoje istnienie od świata zewnętrznego i jak go nie mamy, to wydaje się, że nic nie ma. To pokazuje, jacy jesteśmy puści w środku. Ciągła gonitwa za tym, co jest na zewnątrz. Kino, internet, spotkania towarzyskie – nie mówię, że to nie jest ważne, ale w środku nie mamy nic. Nawet uważam, że jest to dobra sytuacja dla ludzi i ma ich czegoś nauczyć (jednych nauczy, inni będą potrzebowali jeszcze więcej lekcji).

E.K.:
Jakie będą długotrwałe skutki pandemii?

Prof. K.K.:
U jednych ludzi trauma pozostanie, w innych nie. Istotne jest, kim byli przed tą sytuacją. Uważam, że każda zmiana jest dobra.

E.K.:
Panie Profesorze, czy tak na zakończenie, chciałby Pan coś jeszcze przekazać naszym Czytelnikom?

Prof. K.K.:
Każdy czegoś się boi, ale ja bym proponował, żeby nie generować lęków. To jest stosunkowo proste, bo robimy to, przede wszystkim odnosząc się do świata zewnętrznego. Jeśli jesteś czymś zatoksyczniony np. złym jedzeniem, to nie jest istotne, czym. Pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić, to po prostu przestać tak jeść lub ogladać, czytać itd. i to jest moja rada.

Opublikowano
Umieszczono w kategoriach: Artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *